sobota, 20 listopada 2010

Krym I

Pies przegląda albumy i wspomina wakacje.
Zaczynamy fotorelację z Krymu.
 Polska -> Ukraina: 1,40 h na przejściu granicznym. Z powrotem - 4 h.  Celnik powiedział: " 4 godziny? Panie, błyskawica. Tamci stoją od wczoraj."
 Wejście do ośrodka wypoczynkowego. Stylowe auto należy do gospodarza.
 Wspólna kuchnia w ośrodku. Ukraińcy jedzą obiad na śniadanie, obiad i kolację, więc cały czas w kuchni coś się działo. Na pierwszym planie Ryżyk, ośrodkowy terrorysta.
 Pośród bajzlu da się zauważyć kilka lokalnych specjałów. Z tyłu w ciemnej butelce - kwas chlebowy Jaryło, wg mnie najbardziej w smaku zbliżony do beczkowego kwasu. Na półmisku z przodu ponoć krymskie danie, jak dla mnie naleśniki z serem, oraz kulki z tegoż sera. w centralnym punkcie kompozycji pieprzowy Nemiroff (0,5 l = 8 pln). Na przedzie Gordon po spożyciu.
 Słodycze charakterystyczne dla Krymu. Z tyłu pachlawa turecka - coś w rodzaju ciasta francuskiego z orzechami, ociekające miodem. W środku orieszki :), wafelek wypełniony masą kajmakową. Po prawej pachlawa indyjska - ciasto jak na słone paluszki, oblane miodem i posypane sezamem. Nie da się zjeść więcej niż jednej n raz. No i po bokach coś, co nazywaliśmy 'świeczki'. Orzechy w twardej polewie, wygląda jak  świeczka i smakuje (przypuszczam) identycznie.
 Na zdjęcie załapały się też doskonałe bakłażany w oliwie, a za nimi, posypane paseczkami marchewki... No właśnie, co to do cholery było? Pani na bazarze powiedziała nam, że to jakaś fasola. Jedna z lepszych rzeczy jakie zdarzyło mi się zjeść, jeśli więc ktoś rozpoznaje, proszę o info:) Aha, po prawej krewetki. Gordon gardzi daniami mięsnymi, więc są bohaterami drugiego planu. Jednak niektórzy zwariowali na ich punkcie (i na punkcie ich ceny) i pochłonęli ich ogromne ilości podczas tego wyjazdu.
 Plaża roi się od sprzedawców. Oferują: rybę suszoną, krewetki na wagę (zagrycha do piwa, ponoć całkiem niezła), wędzone (kapczonyje:)) kalmary, kukurydzę oczywiście (w oryginale malodzienkaja socznaja kukuruza), no i pierożki z serem, marchewką, czym tam chcesz; smażone na głębokim tłuszczu. Dodatkowo każdy sprzedawca ma swoje metody marketingowe. Niektórzy wyśpiewują swój asortyment. Ten ze zdjęcia mówił wiersze o swoich pierogach i o każdym plażowiczu z osobna.
Tak, plaże na Krymie są kamieniste. Kilka metrów plaży od brzegu pokrywają małe otoczaki, dalej jest już drobny żwirek.  Jeśli nie jesteś miłośnikiem chodzenia po rozżarzonych węglach, polecam japonki. Da się w nich nawet pływać.